Dziś chciałabym pokazać Wam akcesoria, które używam i bardzo lubię. Oczywiście świat by się nie zawalił, gdybym ich nie miała, ale skoro są, to czemu z nich nie korzystać, a tym samym ułatwiać sobie życia. Zapraszam na krótki przegląd. Mam nadzieję, że wpis okaże się pomocny i coś podpatrzycie dla siebie.
Pierwszym ważnym przedmiotem, a raczej urządzeniem, jest suszarka do włosów, bez której nie wyobrażam sobie życia. Na zdjęciach zapomniałam umieścić, ale fakt jest oczywisty, że używam. Moje włosy bez użycia suszarki są oklapnięte, smutne, i bardzo szybko przetłuszczają się. Próbowałam i zostawiałam włosy do samoczynnego wyschnięcia, ale po co się męczyć skoro można, choć trochę je podsuszyć. Latem czasami pozwalam im samym wyschnąć, ale zimą już nie. Kolejnym ważnym elementem, który zagościł na stałe w mojej pielęgnacji, jest szeroki grzebień, którym rozczesuję mokre włosy. Jak widzicie na fotkach mam sporo tych różnych czesadeł, które bardzo lubię, ale zwykłych grzebieni też używam. Najfajniejszą szczotką jaką kiedy kiedykolwiek miałam, to szczotka z Avonu. Niesyty została już wycofana, a ja nadal szukam dla niej zamiennika. Sprawdza się w przypadku włosów przetłuszczających się, bo ładnie przed myciem wyczesuje wszystkie zanieczyszczania, a dodatkowo masuje skalp. DeTangler też daje radę, ale teraz, gdy mam krótsze włosy używam go sporadycznie. Dodatkowo od czasu do czasu, gdy potrzebuję mieć puszyste, podniesione włosy używam takiej okrągłej szczotki (moja jest z Oriflame). Przydatny też okazuje się pędzel do farbowania, choć wiele farb ma wbudowany aplikator warto mieć ją w domu, bo kosztuje niewiele. Sprawdzi się w przypadku odrostów, ale nie tylko.
Jakiś czas temu podczas rozmowy znajomy pochwalił się, że kupuje w Lidlu taki fajny pakiet do golenia. Nie byłabym sobą, gdybym nie poszła sprawdzić. Za 16 zł otrzymujemy 20 wymiennych ostrzy i maszynkę. Musze przyznać, że maszynki są bardzo dobrej jakości i wystarczają na dużej. Taki pakiet można zakupić z niebieska rączką i pomarańczową, więc z mężem mamy 2 kolory i nam się nie mylą :). Przy okazji będąc w sklepie przy kasie dojrzałam produkt do czyszczenia okularów. Chusteczki nasączone spirytusem (tak mi się wydaje) idealnie sprawdzą się w przypadku małych dzieci u których szkła są bez przerwy brudne. Szybko i sprawnie przebiega czyszczenie, bo wystarczy tylko przetrzeć. Cena takiego luksusu to zaledwie 5 zł za 50 sztuk jednorazowych chusteczek. Czasami można dorwać na promocji za 3 zł.
Zawsze wydało mi się zbędne posiadanie pojemniczka do rozrabiania maseczek. Przeważnie przygotowałam je w słoiku czy jakimś pojemniku. Od czasu, gdy mam gumową miseczkę zdecydowanie częściej wykonuję maski algowe, glinki, niż kiedyś. Posiadanie takiego zestawu ułatwia sprawę, dodatkowo nieużywany pędzel do makijażu znalazł zastosowanie, bo ten z zestawu był kiepski.
Jeśli jesteśmy przy twarzy, to nie sposób nie wspomnieć o pędzlach. Moim pierwszym pędzel, jaki sobie zakupiłam, był Revlon kabuki i taki długi do podkładu. Niestety pędzle były sztuczne i aplikacja podkładu wcale nie była przyjemna. Pędzle te mam do dnia dzisiejszego, ale podczas porządków oddałam je dziecku do zabawy. Potem zakupiłam Hakuro i przepadałam. Moja kolekcja jest dość pokaźna, ale planuję ją uszczuplić, ponieważ minerały nie wymagają podsiadania, aż tylu pędzli. Bardzo polubiłam kabuki z Earthnicity i rzadko się z nim rozstaję. Przez moje ręce przewinęły się pędzle Real Techniques, Maestro, Zoeva, ale w związku z tym, że nie powaliły mnie na kolana, nigdy nie pisałam o nich na blogu i poszły dalej w świat szeroki.
Niezawodnym rozwiązaniem na tusz sklejający rzęsy, jest pozostawienie sobie umytej szczoteczki, po innym tuszu. U mnie najlepiej sprawdza się szczoteczka po tuszu Oriflame wonder lash. Z jednej strony ma krótkie silikonowe igiełki, a z drugiej długie. Szczoteczka rewelacyjnie rozczesuje rzęsy i dzięki temu możemy nałożyć dowolną ilość warstw, ale bez przesady, oczywiście. Pozostając przy oczach warto wspomnieć o zalotce do rzęs. Bardzo przydatny i pomocny gadżet o ile umiemy nim się obsługiwać. Ja dopiero się uczę, a efekty są całkiem przyzwoite.
Pozostałe produkty, akcesoria gadżety to:
- Wygodny pumeks do stóp do stosowania na mokro, jak i na sucho. Dzięki systematycznemu złuszczaniu i nawilżaniu moje stopy przestały pękać.- Składana szczoteczka do zębów idealna na wyjazdy. Swego czasu była dostępna w Biedronce i żałuję, że nie zaopatrzyłam się w kilka sztuk.
- Gąbeczki calypsso – niezastąpione do zmywania masek, glinek, peelingu i innych mikstur. Kosztują niewiele i są ogólnodostępne.
- Szczoteczka do mycia rąk – sprawdza się do mycia szczotek, grzebieni. U mnie zawsze czesadła są czyste, bo nie wyobrażam sobie czesać umytych włosów brudnym grzebienie.
- Opakowanie na soczewki, (zwłaszcza te miesięczne) w którym znajduje się oprócz pojemnika niewielka buteleczka do napełnienia płynem. Taki gadżet sprawdzi się na jednodniowe wypady z nocowaniem.
- pluszowy kubraczek na aparat przydaje się, gdy robi się dużo zdjęć na bloga.
- niewielkie pojemniczki po kremach - niezastąpione podczas wyjazdów i ułatwiają zużywanie próbek.
- różnego rodzaju produkty nawilżane.
Mam nadzieję, że wpis Wam się podobał i zapewne większość rzeczy same posiadacie i lubicie używać. Napiszcie koniecznie bez jakich produktów nie możecie się obejść? Chętnie poczytam.
chusteczki, różne nasączone, to świetny wymysł, te do okularów znacznie ułatwiają mi życie
OdpowiedzUsuńPędzle to moja miłość; ) chłopak się ze mnie śmieje bo co przyjeżdża to ma więcej do głaskania hehe ;)
OdpowiedzUsuńZakup pędzla i gąbeczki do podkładu planuję od dawna :)
OdpowiedzUsuńkilka akcesorii posiadam, które tu widzę na zdjęciach :)
OdpowiedzUsuńale nie mam zalotki, kilka razy się przymierzałam do jej kupna, muszę w końcu ją nabyć :D
Przydałby mi się zestaw do rozrabiania maseczek, muszę koniecznie go sobie zakupić! :)
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę na ten zestaw maszynek , jak będę w Lidlu
OdpowiedzUsuńMam dwa pędzle Deni Carte i wiem, że to nie Hakuro ale też się świetnie spisują
pędzli hakuro jeszcze nie mam, ale na pewno niedługo się zaopatrzę :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie używam suszarki, nie cierpię jej :))
OdpowiedzUsuńWiększość tych gadżetów posiadam i myślę,że są niezbędne;)
OdpowiedzUsuńWszystko to co potrzebne do życia, by ludzie się nie wystraszyli, gdy się wychodzi z domu :)
OdpowiedzUsuńPędzle uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńpiękny zestaw pędzli z Hakuro:) chciałabym oj chciała taki:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
http://irreplaceable-fashion.blogspot.com/
Muszę sobie kupić taką gumową maseczkę do robienia maseczek :)
OdpowiedzUsuńSzczotki, pędzle czy zalotka to takie minimum :)
OdpowiedzUsuńja poluje na grzebień z szpicem! ;D
OdpowiedzUsuńPędzle sa obowiązkowe! ;*
OdpowiedzUsuńhttp://sapphireblog1.blogspot.com/
Te maszynki mnie zaciekawiły, cena spoko, czeka mnie wycieczka do Lidla
OdpowiedzUsuńJa nie używam suszarki do włosów bo efekt na moich włosach jest zupełnie odwrotny ;)
OdpowiedzUsuńPodsumowując, to trochę tych gadżetów mamy. Fajna ta silikonowa miseczka do mieszadeł. Muszę sobie taką sprawić :)
OdpowiedzUsuńjednak się boję, że takimi maszynkami się potnę:/
OdpowiedzUsuńPraktycznie wszystko co wymieniłaś figuruje też w moim spisie rzeczy ułatwiających mi 'funkcjonowanie', ale nie używam suszarki i zalotki. Zostawiam włosy do wyschnięcia na noc, a co do zalotki to nie mogę przemóc strachu, jakiejś takiej fobii... Chociaż przymierzam się, to nie wiem jeszcze kiedy kupię. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post, a kilka rzeczy sama bym chciała mieć ;) Ale przede wszystkim, gdzie kupiłaś opakowanie na soczewki? Ta dodatkowa buteleczka na płyn jest genialna! Zawsze musiałam kupować dużą butlę do stosowania "na miejscu", a mniejszą do podróży (nawet na jedną noc). Ja mam soniczną szczoteczkę do mycia zębów (tą z Biedronki). Jest mała i posiada osłonkę więc jest idealna do podróży :)
OdpowiedzUsuńJa kupiłam na jakiejś stronie on line z soczewkami. Nazywa sie to chyba etui podróżne na soczewki.
UsuńMają takie np: soczewkowo.
teraz juz widze ile produktów mamy wspolnych :) jestem zszkokowana :D potwierdzam wszystko przydatne :P
OdpowiedzUsuńCiekawy post. A co do suszarki to ja używam jej sporadycznie i chyba nie umialabym za każdym razem po myciu suszyć włosów suszarką :)
OdpowiedzUsuńJa nie używam zalotki w ogóle :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie najlepsza szczotka jakiej używałam to szczotka TT, na początku nie mogłam się do niej przywyczaić, a teraz nie wyobrażam sobie bez niej rozczesywania włosów :)
OdpowiedzUsuńLubię gadżety, chociaż kupuję je rozsądnie - zwracam uwagę przede wszystkim na cenę i na to, czy dana rzecz rzeczywiście jest mi niezbędna. Dzięki temu nie mam całej masy rupieci, z którymi nie wiadomo co zrobić i gdzie to upchnąć.
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka używa te chusteczki do czyszczenia okularów i jest z nich zadowolona.
OdpowiedzUsuńNawilżane pachnące chusteczki na lato są super ;)
OdpowiedzUsuńJa muszę się przejść po te maszynki do Lidla ;), szczotek nie mam żadnych, bo czeszę włoski tylko po umyciu :) a chusteczki takie też lubię ;)
OdpowiedzUsuńPędzel do farbowania bardzo mi się przydaje :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zestawienie przydatnych gadżetów :)) Sporo z nich mam, bez wielu nie wyobrażam sobie pielęgnacji i malowanka :)) a niektórych nie używam wcale :)
OdpowiedzUsuńMiałam te chusteczki do okularów - używałam ich do czyszczenia obiektywu :)
OdpowiedzUsuńWiele przydatnych rzeczy, które sama posiadam. Te chusteczki do okularów są świetne, nie pozostawiają smug. Uwielbiam je :)
OdpowiedzUsuńOdkąd kupiłam pędzel do farbowania włosów, to nie wiem jak mogłam to robić bez niego. Rewelacyjny gadżet ;)
OdpowiedzUsuńMiseczka do maseczek jest boska! Ma piękny kolor, fajny materiał i jest funkcjonalna. Chyba taką kupię.
OdpowiedzUsuń