Hity, które nie trafiły w moje gusta lub ich nie rozumiem.


W blogosferze i nie tylko panuje ostatnimi czasy bardzo dziwna moda. Jeśli znana osoba (choć nie koniecznie musi być znana) kupuje dany produkt, a potem chwali go na lewo i prawo, nagle wszyscy kupuję, czy im pasuje czy nie. Nie byłabym sobą gdybym i ja tych hitów nie wypróbowała. Niestety lub stety (portfel mi dziękuje za to), ale mnie one nie oczarowały i chciałabym poświeci im dzisiejszy wpis.

---------> Pierwszą akcją o której nie można nie wspomnieć, są słynne promocje w drogeriach -40% organizowane cyklicznie i bardzo często. Ja wiem, że tanio, że się opłaca. Niestety do mnie taka akcja nie przemawia i choćby było, to jedyne miejsce na świecie z kosmetykami, nigdy więcej się nie skuszę. Kupiłam kiedyś lakiery do paznokci, które ładnie wyglądały na półce, a w domu okazały się niezdatne do użytku. Mogę sobie dać rękę uciąć, że większa część kosmetyków została pomacana, sprawdzona. Nie dajcie się zwieść oryginalnymi naklejkami zabezpieczającymi, które można w delikatny sposób odkleić, a potem zakleić. Kosmetyki wyciągane przez ekspedientki spod lady też mogą być siedliskiem bakterii. Bo skąd wiecie czy nie były już na półce, a potem zostały sprytnie z niej ściągnięte. To jest marketing, a monitoring i obserwacja nie śpi. Takie akcje promocyjne będą cieszyć się powodzeniem, bo zaważyłam też, że wiele osób lubuje się w używanych kosmetykach (choćby na alegro można kupić za nie małe pieniądze pokaźny zestaw używek) i nie przeszkadza im fakt macania przez tysiące osób wcześniej. Kolejnym aspektem dla którego większa część blogosfery pójdzie na promocje jest możliwość zrobienia notki na blogu, aby sobie zwiększyć wejścia. Tytuł napisany drukowanymi literami: Co kupiłam na promocji – wchodzisz, a tam pokazany jeden kosmetyk. Moja mina bezcenna. Takie akcje kuszą i choćby jedna z drugą miała pełną szufladę, to i tak pójdzie coś kupić, bo jeden błyszczyk, szminka, podkład więcej nie zrobi różnicy.

------> Kolejnym nałogiem blogosfery, jest palenie, kupowanie niezliczonej ilości wosków i wydawanie kosmicznej kasy na mega drogie YC świece. Nie rozumiem tego i pewnie nigdy nie zrozumiem, Próbowałam i nie porwało mnie z czego bardzo się cieszę. Zdecydowanie wolę otworzyć okno i wpuścić do środka świeże powietrze, niż dostarczać organizmowi coś sztucznego, jakby na zewnątrz mało było zanieczyszczonego powietrza. W Krakowie (mieszkam w okolicach) ponoć ludzie zaczęli chodzić w maskach, bo smog stał się nie do wytrzymania.

-------> Kupowanie litrowych masek Kallos. Jeśli dana osoba ma długaśne włosy i kupuje maskę Kallosa 1l, to rozumiem, ale nie mogę pojąc po co osobie z krótkimi włosami, aż 3 maski 1litr? Kiedyś miałam maskę bananową i zauważyłam, że bardzo dużo jej nakładałam, aż za dużo. W połowie opakowania poszłam po rozum do głowy i ją wydałam, w zamian kupiłam sobie malutką maskę latte, którą mam i mam już kilka miesięcy i dalej nie widać dna. Morał jest taki: jeśli mamy duże opakowanie, chcemy go szybko zużyć, używamy za dużo, a tym samym doprowadzamy do przeciążenia włosów, a w najgorszym wypadku możemy nabawić się wypadania. Mam znajomą, która zużyła maskę jagodową 1litr w ciągu połowy miesiąca ( włosy do ramion). Nie wiem co o tym myśleć. 

Oczywiście żeby nie było. Nie twierdzę, że maski Kallos są złe czy coś w tym stylu. Sama mam małe opakowanie i stosuję od czasu do czasu. Tutaj bardziej chodzi o nadużywanie. :)

-----------> Kolorowanki dla dorosłych. Ten szał panuje na grupach na FB. Na blogach nie widziałam wielu wpisów na ten temat. Z ciekawości postanowiłam zapisać się do takiej grupy i pooglądać istne szaleństwo. Chęć posiadania wszystkich nowości u niektórych osób jest większa, niż zdolność przerobowa. Dziewczyny kupują niezliczone ilości kolorowanek, a jeden obrazek malują ponad 2 tygodnie. Trzeba dopracować każdy szczegół, każdą kreskę, każdy kolor i koniecznie trzeba mieć kredki za 200zł. Ja się pytam w jakim celu i po co to jest? Są to kolorowanki ponoć bezstresowe :D a ja zauważyłam na grupie, że większość dziewczyn denerwuje się, bo im to cieniowanie, malowanie, zdobienie nie wychodzi, tak jak koleżankom, które mają zdolności malarskie. Nie rozumiem tego szału i straty czasu nie mówiąc już o kasie. Mi osobiście wystarczą kredki bambino i malowanka dziecięca (też można z niej stworzyć dzieło sztuki). a przy tym fajnie bawić się z dzieckiem. Aby zaoszczędzić kasę zawsze można wydrukować wzór z internetu i go pokolorować.


Jestem osobą, która stara się kierować rozumem i nie podążać za modą czy popularnymi produktami. Oczywiście, jak przystało na testującą blogerką muszę wypróbować na sobie, aby wyrobić sobie zdanie. Na moje szczęście zwykle takie testowanie kończy szybko, więc mogę spokojnie próbować inne rzeczy bez obawy, że mnie coś nagle wciągnie, a mój portfel nagle opustoszeje. 

Koniecznie napiszcie swoje doświadczenia w tym temacie.

77 komentarzy:

  1. Kolorowanek nie rozumiem i też nie zrozumiem.
    Woski lubię, szał mi przeszedł, ale lubię czasem jakiś zapalić.
    Promocje akurat bardzo lubię, już od kilku lat nie kupuję poza promocjami. Wolę kupić teraz 3-4 tusze, niż później kupować dwa razy drożej. No i jest to okazja dla osób, które nie mogą sobie pozwolić na drogie kosmetyki, aby wypóbowac np. tusz L'Oreal, który nawet w zwykłych promocjach do najtańszych nie należy.
    Nie rozumiem za to kupowania w trakie promocji -49% kosmetyków, które kosztują nawet mniej niż 10zł

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie po części masz rację, choć ja bym wolała kupić tusz Loreal z pewnego nie macanego źródła, niż po miesiącu go wyrzucić, bo został niewidomą ilość razy otwarty.

      Usuń
  2. YC uwielbiam :D skusiłam się i nie żałuję :) a co do Kallosów - używam odkąd miałam jeszcze włosy krótsze niż do ramion :D rzadko kiedy stosuję je solo - myję nimi długość włosów :D. Tanie i pożyteczne - za to je lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rozumiem jeśli ktoś używa Kallosy z głową :)
      Są jednak osoby które zużywają pojemność 1l w niecały miesiąc.
      Maska Kallos jest mega wydajna i nawet przy długich włosach wystarczy na bardzo długo.

      Usuń
    2. Ja tą maskę, a właściwie 2, bo używam zamiennie zużywam już ROK, a nadal dna nie widać (mam włosy do połowy pleców), więc bardzo się cieszę z takiej oszczędności ;) z promocji w Rossmanie bardzo lubię kupować pomadki ochronne do ust - nie ma opcji żeby je zmacać, a poza tym nigdy nie moge się zdecydować na jedną ii kupuję min. 2 więc i to jest plusem ;) a co do YC - kominek znalazłam w Pepco za 9.99, a nie za kosmiczną cenę + wosk za 8 zł którego też całego na raz nie zużywam. A ostatnio znalazlam z innej firmy, podobno wcale nie gorszej jakościowo na allegro po 1.50! Tak więc z głową da się zaoszczędzić i być zadowolonym :)

      Usuń
    3. Ja tą maskę, a właściwie 2, bo używam zamiennie zużywam już ROK, a nadal dna nie widać (mam włosy do połowy pleców), więc bardzo się cieszę z takiej oszczędności ;) z promocji w Rossmanie bardzo lubię kupować pomadki ochronne do ust - nie ma opcji żeby je zmacać, a poza tym nigdy nie moge się zdecydować na jedną ii kupuję min. 2 więc i to jest plusem ;) a co do YC - kominek znalazłam w Pepco za 9.99, a nie za kosmiczną cenę + wosk za 8 zł którego też całego na raz nie zużywam. A ostatnio znalazlam z innej firmy, podobno wcale nie gorszej jakościowo na allegro po 1.50! Tak więc z głową da się zaoszczędzić i być zadowolonym :)

      Usuń
  3. Mi akurat promocje nie przeszkadzają ale zgodzę się z tymi całymi woskami. Nie rozumiem tego. Kupowanie miliona wosków.. Jak gdyby to był jakiś wyznacznik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domyślam się, ze wiele osób kolekcjonuje woski zamiast je palić :)

      Usuń
  4. Ja z promocji w Ross, skorzystałam a i owszem, ale starałam się brać produkty z tyłu półki z nadzieją, że chociaż te nie były wymacane:)
    Nie rozumiem też fenomenu YC, wolę kupić sobie tańsze świeczki i też będą ładnie pachniały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy te z tyłu półki różnią się od tych stojących z przodu.
      Domyślam się, że większość bierze z tyłu półki licząc na mniej wymacane i potem ten z przodu wędruje do tyłu. :D hahah

      Usuń
  5. Co do rossmannowskich zakupów i wpisów na blogach to mam mieszane zdanie - niby wpisy są podobne, bo każdy poleca te same produkty, ale z drugiej strony, nie każdy czytelnik obserwuje wszystkie blogi nałogowo i chcąc kupić coś fajnego poszukuje właśnie tego typu wpisów - w pigułce. Ale z maskami niestety się nie zgadzam - sama mam długie włosy i często kupuje litrowe produkty, bo starczają mi na bardzo długo, a poza tym cena litrowej maski (u mnie do zdobycia za 8-9 zł) jest dużo korzystniejsza niż za 250 ml, która kosztuje np.5 zł. Poza tym maski mają dłuższy czas użytkowania po otwarciu, bo aż 12 miesięcy. Ale tak jak napisałaś, jeśli ktoś używa trzech litrowych masek, w tym samym czasie to trochę przesada, ale jeśli robi to z głową, odpowiednio dozując, to czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli ktoś stosuje maski Kallos z głową to jak najbardziej rozumiem.
      Czasami jednak obserwuję zjawisko typu: dopiero kupiła, a już zużyła :) to bywa dość dziwne.
      1 litr maski wystarczy na bardzo długo, dlatego wolę wziąć mniejsze opakowanie.

      Usuń
    2. ja te maski używam jak odżywki, teraz mam krótsze włosy ale przy włosach do połowy pleców mytych codziennie wystarczały mi na jakieś 1,5 miesiąca, gdzie maski np. garnier ultra dou (bodajże 200 ml) wystarczał mi na 10 użyć

      Usuń
  6. ja też nie rozumiem tego szału na woski YC ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja raczej nie dowiem się, co w nich takiego fajnego.
      Próbowałam i nic w nich szczególnego nie ma.

      Usuń
  7. Kolorowanki sprawdzają się na studiach :D

    OdpowiedzUsuń
  8. ja nie wiem skąd tylu zachwytu nad tuszem pump coś tam z lovely
    kompletny bubel, dziewczyny kupują po 5 nawet na promo
    YC lubie, ale tylko woski, nie rozumiem jak mozna dac za taka swieczke 100zl, ale kto bogatemu zabroni.......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam ten tusz i też nie rozumiem zachwytów. Moje rzęsy wyglądają lepiej bez, niż po umalowaniu.
      Dokładnie kto bogatemu zabroni :D

      Usuń
  9. U mnie zazwyczaj jest tak, że wyczaje np. szminkę, którą większość dziewczyn chwali na blogach no to pełna ekscytacja i biegnę do drogerii i na miejscu okazuje się, że rzecz wcale nie taka piękna jak na zdjęciach i kompletny shit:). Bananowa maska z Kallos jest dla mnie kompletną porażką, moje włosy już lepiej wyglądają bez nałożenia czegokolwiek niż po tym.

    Nie mogę pojąć szału na woski -naprawdę szkoda by mi było tyle kasy wydawać na coś takiego, wolę odłożyć i kupić jakąś rzecz, którą mam na oku. Przy wieczornym relaksie nam wystarczy zapalony zwykły podgrzewacz z Biedronki, który po prostu ładnie pachnie i w dodatku jest o wiele tańszy (tak, z Biedronki, nie z Ikei;)).

    Ludzie głupieją, tyle powiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak czasem mam. Coś mi się podoba w internecie, a na żywo porażka.
      Często swatche są mało realistyczne i znacznie odbiegają od tego co widzimy na żywo.
      Ostatnio zdarza mi się notować kosmetyki, które wpadły mi w oko, ale rzadko realizuję listę. widocznie nie były mi potrzebne i ekscytacja przeszła.

      Usuń
  10. szału na woski YC i malowanki też nie bardzo rozumiem :/ niemniej jednak ściągnęłam sobie kilka fajnych obrazków z sieci i drukuję je synowi, który z malowanek już wyrósł ;)
    ja bym tu dorzuciła jeszcze te pseudoksiążki w stylu 'Zniszcz ten dziennik'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z książkami tego typu nie miałam styczności, dlatego nie ma ich na mojej liście.

      Usuń
  11. Mam bardzo podobne zdanie do twojego. Ja na początku jak zobaczyłam obecną promocję w Rossmannie to od razu się ucieszyłam i już w mojej głowie pojawiła się lista rzeczy które chcę kupić, jednak po chwili kiedy zajrzałam do swojego pudełka w którym trzymam wszystkie kosmetyki do ust stwierdziłam, że szkoda mi kasy na kolejne które nie są mi zbytnio potrzebne a moje zasoby są dość zasobne i kupując kolejne kosmetyki jakieś pójdą w odstawkę bo będę chciała nacieszyć się nowinką, a tamte w końcu się przeterminują i wyrzucę. Więc jak dla mnie to trochę strata kasy i mogę wyjść na sknerę, ale wolę jednak te parę złoty przeznaczyć na coś innego. A co do kolorowanek to wiem, że by mnie wciągnęły i zamiast zrobić coś co zaplanowanego i pożytecznego ja bym malowała i traciła czas, a później jakieś inne rzeczy robiła na ostatnią chwilę, dlatego wolę sobie raz na jakiś czas wydrukować jakąś jedną kolorowankę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet nie zachodzę do drogerii, bo po co denerwować się brudnymi, upaćkanymi produktami.
      Fajnie, ze o tym piszesz. Warto najpierw zobaczyć zawartość szuflady, a dopiero potem robić listę potrzebnych produktów. Należy też pamiętać, że za kilka miesięcy znów będzie promocja, więc po co kupować coś na zaś.

      Ja kupiłam kolorowankę z Claudii pokolorowałam kilka stron i stwierdziłam szkoda mojego czasu. Lepiej wziąć udział w kreatywnym konkursie i mieć potem satysfakcję z ewentualnej wygranej. :)

      Usuń
  12. Kurczę, mogłabym sie podpisać pod tym artykułem!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja akurat zaliczam się do osób, które uwielbiają Yankee Candle. Moim zdaniem zapach świecy czy wosku może stworzyć niesamowitą atmosferę, można też przebierać w woskach w zależności od nastroju, pory roku, dnia, pogody...Dużych świec mam zaledwie parę, też uważam, że są bardzo drogie, ale woski to już inna historia, za niewielkie pieniądze można wypełnić dom zapachem :) Wietrzenie swoją drogą, jest ważne, ale uwielbiam zasiąść do filmu albo książki gdy w pokoju pachnie mi np. ulubionym kwiatem czy szarlotką. To wszystko to oczywiście kwestia gustu, nie każdy musi lubić, ale nie można mówić, że to aż takie bez sensu ;) Nie rozumiem jedynie kupowania podróbek czy tańszych odpowiedników, które albo wcale nie pachną, albo śmierdzą. Wtedy już naprawdę lepiej nic nie palić i otworzyć okno.

    Kupowania wielkich masek Kallosa też nie bardzo rozumiem, no chyba, że ktoś naprawdę uwielbia daną maskę i wie, że ją zużyje. Ja zdecydowanie wolę mieć kilka masek w normalnej pojemności, bo taka litrowa bardzo szybko by mi się znudziła.

    Kolorowanki - to tak naprawdę świetny sposób na relaks. Czasem mam tak, że nie chcę o niczym myśleć, więc rozkładam kredki, koloruję i zapominam o całym świecie. Ale fakt, mam tylko dwie takie książki do kolorowania i nie kupię kolejnych, dopóki nie zapełnię tych, które mam. A w kredki niestety trzeba zainwestować, w przypadku kolorowanek dla dorosłych mamy często obrazki np. ogrodu gdzie jest kilka/kilkanaście różnych roślinek, różne kształty liści itp., jeśli mam 20 kredek i w tym 2 odcienie zielonego, to za wiele nie zdziałamy...

    Promocjami -40% też się nie zachwycam, jedyna, która wzbudza we mnie większe emocje to -40% na pielęgnację twarzy, można wtedy zrobić zapasy ulubionych kosmetyków czy wypróbować coś, co normalnie jest dla nas za drogie. Poza tym kolorówki, poza tuszami do rzęs, i tak zazwyczaj nie kupuję w drogerii.

    Do Twojej listy dodałabym wszelkiego rodzaju buty "meliski" - gumowe balerinki, które wg mnie wyglądają bardzo infantylnie. Ale co kto lubi, jeśli ktoś czuje się w nich dobrze, to nie mi oceniać :)

    To wszystko kwestia upodobań i tego, na co kto lubi wydawać pieniądze. Ktoś może powiedzieć, że nie rozumie, jak można wydać 200 zł na koncert i jechać na niego na drugi koniec Polski, albo jak można wydać 1000-2000 zł na torebkę Micheala Korsa (pod tym akurat się podpiszę - nie lubię tych torebek ;)). Dla mnie ważne jest to, żeby zachować umiar i kupować taką ilość świeczek/masek/wosków itp. które jesteśmy w stanie spożytkować. Marnowaniu pieniędzy i produktów też mówię nie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze napisane :)
      Melisek nie miałam i powiem Ci, że kusi mnie, aby je kupić i przekonać się o co tyle szumu.
      Ja rozumiem, że drogie kredki dają szersze możliwości, bo więcej odcieni jest, ale dla mnie osobiście to strata czasu.
      Tak jak piszesz każdy ma inne zainteresowania i każdego co innego cieszy :)

      Zresztą siedzenie przy komputerze, to też strata czasu :D haha

      Usuń
  14. Woski lubię, ale YC nigdy nie miałam, bo są dla mnie za drogie. Co do masek Kallos to się zgadzam, sama kupiłam banana i ten litr mnie po prostu męczy. Za to kolorowanki uwielbiam, są naprawdę cudowne, tylko nie miałam pojęcia, że ten trend jest na grupach na FB, ja koloruję dla siebie, faktycznie by się odstresować i mi to w jakimś tam stopniu pomaga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest grupa na FB w której dziewczyny pokazują sobie kolorowanki, gotowe prace i polecają kredki którymi warto malować. Jeśli lubisz i pomaga Ci to się odstresować to warto tam dołączyć :)
      Lepiej się gada z koleżanką, która ma podobne zainteresowanie :D

      Usuń
  15. Ja również nie rozumiem szału na woski YC :) Można mieć jeden czy dwa, ale po co kilkadziesiąt? :) Ale za to maski Kallos mi się marzą :) Tylko że nigdy nie mogę ich znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie nie ma problemu z dostępnością stacjonarnie. Czasami w drogeriach on line są dni darmowej dostawy, więc warto szukać. Dla chcącego nic trudnego.

      Usuń
  16. ja akurat kocham woski YC ale tylko woski lub samplery, które starczają na bardzo długo. Co do masek kallos - mnie denerwuje jak mam jeden kosmetyk długo, więc raczej kupuję mniejsze pojemności :) Na promocjach kupuję, ale już teraz z głową - tylko to co jest mi potrzebne bo za chwilę znowu będzie promocja ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Tą kolorowankę posiadam i bardzo lubię :) Od kiedy pamiętam zawsze kręciły mnie takie rzeczy i teraz kiedy mi się nudzi lubię sobie coś pomaziać :D Poza tym mają świetne wzory, które można później użyć do innych celów (u mnie jest to np. malowanie ich na paznokciach) Faktycznie to odpręża a do tego rozwija :)

    Maski Kallos też uwielbiam i kupuję :) Nie mam akurat długich włosów ale raczej średniej długości. Przedkładam po trochu ją do mniejszej buteleczki po innej odżywce i spokojnie zużywam. Taniej wydać 8- 10 zł raz na dłuższy czas niż co trochu po min. 10 zł? Poza tym są bardzo dobrej jakości i moje włosy je bardzo lubią :)

    Takie też jest moje zdanie ale szanuję Twoje bo w końcu każdy może mieć inne :)
    Zgadzam się z Tobą co do tych wosków, nie posiadam żadnego i raczej nie kupię bo po prostu szkoda mi kasy :) Mam w domu kominek i chyba 3 czy 4 aromaty w kropelkach za które nie dałam dużo i staraczają mi na bardzooo długo :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. masz sporo racji, jednak nie ma co przesadza. każdemu pasuję coś innego, woski yc czy maski kallos akurat lubię. te pierwsze wyróżniają się na tle innych, tańszych. świeże powietrze owszem, jednak czasem lubię odpalić kominek ;

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja się zgodzę z Tobą co do YC :) Co prawda sama jestem posiadaczką kilku małych tart, bo one nie są jakimś wielkim wydatkiem, natomiast nie mam jakiejś obsesji na punkcie tej firmy, a już te największe świece są dla mnie stratą pieniędzy :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja jestem prostą, szarą myszą... Woski wypróbowałam, ale miłości z tego nie ma... Kolorowanek dla dorosłych nie rozumiem. Wolę rysować z dzieckiem samodzielnie albo wykorzystać szablony z internetu raz na jakiś czas... Kallosa mam i lubię, jednak zużycie maski litrowej zajmie mi wieki, więc już mam przygotowane słoiczki, aby kosmetyk odlać mamie i siostrze.

    OdpowiedzUsuń
  21. Z promocji korzystam jak naprawdę czegoś mi trzeba. Fenomenu palenia wosków/świeczek też do końca nie rozumiem, bo osobiście lubię jak Ty zapach świeżego powietrza lub zapach prania unoszącego się w domu ;) Co do kolorowanek to zauważyłam, że niedawno weszła na nie "moda" w Polsce. W Holandii są już od dosyć dawna popularne i wielu moich znajomych koloruje je, bo podobno faktycznie odstresują. Ja nie miałabym do tego cierpliwości dlatego nie sprawdzę dla potwierdzenia ;)
    A maski z chęcią bym przetestowała, ale nie mam do nich dostępu póki co, więc korzystam z tych, które mam pod ręką.
    Pozdrawiam,
    www.magdalenaklak.pl

    OdpowiedzUsuń
  22. A ja korzystam z tych promocji, bo nawet jeśli lakier posłuży mi tylko miesiąc, bo się zagęści i tak warto. W życiu nie zużyłam lakieru do paznokci do końca, uwielbiam mieć ogromny wybór i nie mam nic przeciwko temu. Pracowałam w rossmannie i nigdy nie robiłyśmy tak, że zdejmowałyśmy otwarte kosmetyki do szuflad, później się je dokładało- właśnie z okazji promocji. Wiesz każdy różnie to widzi. Ja właśnie pracując w sumie sporo czasu w takim miejscu potrafię rozpoznać czy kosmetyk był macany. Na cieniach i szminkach to łatwizna, ja np szminki wybieram takie, które mają papierową naklejkę. Rozerwanej naklejki nie da się oszukać ;-) co do tuszu. Jeżeli delikatnie- podkreślam, z wyczuciem, próbując otworzyć tusz nie poczujesz oporu był otwierany. I nie chodzi mi o zwykłe dokręcenie, tusz otwierany po raz pierwszy wydaje takie bardzo cichutkie klik. Jeżeli to słyszę wiem, że nie był otwierany. Jeszcze mnie to nie zgubiło :) Tusze, które kupuję wytrzymują zgodnie z terminem na opakowaniu- 6m od mojego otwarcia :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następnym razem, jak kupię nowy tusz to mu się przyglądnę bliżej podczas pierwszego otwierania.
      Z tymi kosmetykami z szuflad różnie bywa, bo ostatnio czytałam sytuację w której Pani ekspedienta podała szminkę z szuflady. Pani kupująca obmacała i z powrotem szminka powędrowała do szuflady. Także wszystko zależy od umiejscowienia danego sklepi i obsługi :)

      Usuń
  23. Kosmetyków używam baaardzo mało i kupuje tylko, gdy się kończą. Kupiłam sobie droższą szminkę na takiej promocji sporej, ale miała ją moja siostra, wiec wiedziałam,że to dobry zakup. Nie widzę sensu kupowania czegoś tylko dlatego,że jest na promocji i nie ważne czy to kosmetyki, ubrania, dekoracje itd.
    Woski mnie kuszą od dłuższego czasu, ale ciągle zwycięża rozsądek ;) szkoda najzwyczajniej w świecie mi kasy na nie zwłaszcza,że tak jak Ty uwielbiam zapach świeżości i wystarcza mi, gdy uchylę drzwi balkonowe.
    Kolorowanki dla dorosłych widziałam, ale nie skusiłam się,bo wiem,ze leżała by na dnie szuflady. Gdy che się wyżyć artystycznie ciągne Tolkę do malowania - dziecięce malowanki też są fajne jak piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja dopiero teraz po dlugim czasie zmaowilam sobie dwa woski ( w sumie 5 ale reszta na rozdanie) na -40 nigdy nie chodze a Kalloda preferuje w malych ilosciach

    OdpowiedzUsuń
  25. Kolorowanki mi się obiły o uszy ale nie wiem co to dokładnie.
    Co do YC to kupuję woski, w sumie na razie chyba 3 razy i kupię jeszcze,lubię je wąchać

    OdpowiedzUsuń
  26. Promocje jak korzysta się z nich z głową mają sens. Niektóre kosmetyki są plombowane i te można kupić, o ile się plomby sprawdzi. Kallosa litrowego miałam (mlecznego), ale zużywałam go przez ponad rok.Uważam, że jak na moje potrzeby była to po prostu dobra, ekonomiczna maska. YC nigdy nie miałam bo ceny jak na polskie warunki zaporowe. Może kiedyś się skuszę, ale sensu palenia wosków non stop też nie rozumiem. Kolorowanki dla dorosłych mogą odstresowywać, choć chyba są dla osób nie potrafiących rysować bądź malować. Ja wolę sama samodzielnie coś narysować, namalować itd. niż tylko wypełniać kolorem kontury obrazka. Ale wiele osób jest leniwych, nie potrafi, nie ma pomysłu na bycie kreatywnym, więc może dobre i to, że chociaż takie kolorowanki są?

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie korzystam z promocji, nie koloruje, nie kupuję żadnych świeczek, nie mam żadnej maski do włosów :) Buziak na miły niedzielny wieczór kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  28. To tak :)
    Promocje typu -40//50% też odpuszczam ze względu na macanie :P Kilka razy skusiłam się na coś a w domu okazywało się , że np tusz wyschnięty czy coś. Nie dzięki, w necie jakoś trafiam też na fajne promocje i nigdy nic macanego nie dostalam.

    Maski kallos litrowe - lubiałam jako maski za grosze kiedy miałam długie włosy (Poza tym że nakładałam ją na włosy,dobrze służyły mi jako żele do golenia nóg :D )
    od kiedy je skróciłam nie widzę sensu w kupowaniu tych wielkich baniaków. Wolę zainwestować i wydac wiecej kasy na coś mniejszego ale wydajniejszego i odpowiedniego do moich włosów, zwłaszcza że używam teraz dwóch czy trzech rodzai odżywek.

    Co do kolorowanek, spróbowałam przez przypadek ponad 2 miesiące temu kiedy zaczynałam rzucać palenie i szczerze mówiąc bardzo mi pomogły. Fajnie odstresowują jeśli jestes w stanie się na czymś skupić i masz na to czas.

    Woski i świece, cóż jak wszystko kwestia gustu. Lubię jak mi ładnie pachnie w mieszkaniu, zarówno świece jak i woski , nie ma to nic wspólnego z moda.
    Chociaż na pewno gdyby nie czytanie blogów nie wpadłabym na to by na starość brać się za kolorowanie kolorowanek czy zainwestować więcej kasy w świece.
    Ale nie wiedziałabym też że świeca może naprawdę pachnieć a nie tak jak np.te z ikei czy biedronki , które pachną jak wsadzisz w nie nos.

    OdpowiedzUsuń
  29. też nie rozumiem fenomenu YC i kolorowanek, ugh

    OdpowiedzUsuń
  30. ja bardzo lubię palić woski i olejki,ale kupuję je sporadycznie, jedne miałam około roku jak nie więcej ,więc mi się sprawdziły, co do kallosów , rzeczywiscie są za duże, dlatego ja dzielę się z koleżanka i kupuję jeden na bardzo długi czas, a jeśli chodzi o kolorowanki to amm dwie i najzwyklejsze bambino koloruję sobie żeby poczuć się spokojniejsza,ale nie wydaję majątku żeby poczuć się spokojniejsza ,jedna kolorrowanka starczy an długo a skoro ma to być relaks to po co sie na tym nei wiem jak skupiać

    OdpowiedzUsuń
  31. Co do drogich świeczek i kolorowanek - w 100% się zgadzam. Jeśli chodzi o to pierwsze - kupuję świece zapachowe głównie w okresie jesienno-zimowym, wówczas wybieram też te zapachowe, jednak wydaję na nie maksymalnie ok. 15zł za sztukę. Zazwyczaj zaopatruję się w nie w Biedronce czy Pepco i jestem zadowolona:)
    Co do promocji w Rossmannie - kiedyś i Ja byłam wielką zwolenniczką tego szaleństwa, obecnie pozostało mi to w małym zakresie:) Wybieram się wówczas tylko po to, czego w danym momencie potrzebuję (ewentualnie jeden kaprys), niezależnie od wysokiej czy niskiej półki cenowej. Po prostu w tym wypadku niezbędny jest zdrowy rozsądek:) Odniosę się też do masek Kallos 1l - nie można wrzucać wszystkich do "jednego worka" - Ja osobiście już mam chyba 3 z kolei maskę proteinową o pojemności właśnie 1l i sukcesywnie ją zużywam, nie wylewając od razu tony na głowę. Znowu wszystko sprowadza się do zdrowego podejścia i osobistych preferencji. :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Bardzo mądre podejście do tematu! Sama także nie rozumiem fenomenu np.tych wosków, bo sama takich nie używam ;) Ostatnio staram się ograniczać zakupy, gdyż niestety nie jestem w stanie zużyć wszystkiego, a nie lubię wyrzucać pieniędzy do śmieci. Owszem, kusi mnie każda nowa kolekcja, każda nowa osłona ulubionych lakierów do paznokci itp. Ale niestety zbyt dużo kosmetyków musiałam wyrzucić w przeciągu ostatnich miesięcy, stąd też staram się podchodzić rozważniej do tego tematu...

    OdpowiedzUsuń
  33. Co do kosmetyków to czy kupujesz na promocji czy nie to nigdy nie masz pewności czy nie są macane. I tak tę produkty można taniej kupić w Internecie ale nie wiadomo z jakiego są źródła. Ja staram się do nich podchodzić zdroworozsadkowo i kupić to , co chciałam mieć ale szkoda mi było kasy np. REV ( fajna pomadka, ale cena 50 zł to istna przesada) lub to co akurat mi się kończy. Co do YC i kolorowanie to jest to już kwestia gustu i przy czym dana osoba się relaksuje. Ważne aby naprawdę to lubiła, a nie robiła coś bo jest modne. To czy ktoś wydaje własne 90 zł na świece czy na szminkę MAC to jego sprawa. Wszystko jest dla ludzi, którzy potrafią mądrze z tego korzystać. Dla mnie takim absurdem jest wydawanie 35zł na lakiery Essie skoro Golden Rose za 5-10 zł utrzymują się u mnie lepiej, ale to też już kwestia indywidualna.

    OdpowiedzUsuń
  34. Wosków nie używam i nie kupuję, ale na maskę Kallos się skusiłam właśnie taką litrową (akurat mam długie włosy), ale póki co czeka na użycie. Nie kieruję się modą i szałem na coś, chyba, że faktycznie coś bardzo mnie zaciekawi. Szczotki TT do tej pory nie kupiłam, bo jakoś mnie nie kusi :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Świeczki YC takiej dużej nie kupiłabym, bo szkoda mi kasy. Nie, że nie mam, ale to jest bez sensu, wolę woski. Wielkiego Kallosa też nie kupię, bo może znudzić mi się zapach, może mi nie spasować i co wtedy? Dlatego kupuję małe opakowania.
    Promocje w Rossmannie lubię, ale kupuję to co jest mi potrzebne. Kolorowanki? Fajna sprawa, ale ja bym się znudziła zaraz ;D

    OdpowiedzUsuń
  36. Na promocjach w Rossmannie czy innych drogeriach kupuję, ale najpierw robię listę tego co akurat potrzebuję i swoich chciejstw i sprawdzam czy w drogeriach internetowych nie wychodzą te produkty taniej. Nie kupuję wiele rzeczy na zapas, bo wiem że w maju czy jego okolicach będzie kolejna taka promocja.
    Co do wosków początkowo też nie wiedziałam co w nich jest takiego wyjątkowego i również wydawały mi się bardzo drogie. Ja nie palę tak jak wiele osób na raz 1/4 tarty i dlatego za te 5 zł, które płacę po promocji za wosk mogę się nim cieszyć naprawdę długo.
    Kallosa kupuję litrowego, chociaż mam krótkie włosy. Nie kupuję od razu kilku na raz tylko 1 i i tak używam go razem z siostrą. Często kupujemy na spółkę z siostrą cioteczną. Przekładam tez część maski do pudełeczka 200-250 ml i nie widzę reszty jaka mi została, dlatego nie spieszę się bardzo z jej wykończeniem.
    Kolorowanki mam trzy, ale kupiłam je jeszcze przed tym całym szałem. Kredki kupiłam za 6 zł, mam też trochę cienkopisów i to mi wystarcza. Lubię sobie kolorować jednocześnie słuchając audiobooka. Jedną stronę koloruję nie w dwa tygodnie tylko w jeden dzień, czasem dwa - nie mam wielu kolorów kredek i nie muszę się zbytnio zastanawiać nad kolorem ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. Cały twój post można podsumować słowem: marketing.

    OdpowiedzUsuń
  38. Zgadzam się z Tobą w wielu kwestiach. Sama na obecnej promocji w Rossmannie kupię tylko takie rzeczy, które wiem że za chwilę mi się skończą. I dostanę je dopiero w ramach świątecznego prezentu. Chociaż nie powiem, popularny rozświetlacz Wibo stał się też moim hitem i napisałam o tym na swoim blogu. Maski Kallosa się u mnie nie sprawdzają. Wosk YC chciałabym wypróbować, ale jednak szkoda mi kasy. Temat kolorowanek gdzieś był, ale nawet nie próbowałam się w nie zagłębiać.

    OdpowiedzUsuń
  39. Szału na kolorowanki też nie rozumiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Kolorowanek nie rozumiem to fakt, nie kupię i koniec. Maski Kallos, mam długie wsłosy i akurat u mnie schodzą :) Woski lubię a na świeczki mnie nie stać ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. szał rossmannowy i woskowy mnie trochę omija ale jak zobaczyłam kolorowanki to lubię sobie pobazgrać. w pracy wstydziłam się podbierać dzieciom kolorowanki to teraz mam swoje a do tego nie tylko mnie wyciszają ale także starsze dzieciaki chętnie zaglądają do nich, nie czują że sa to dziecinne obrazki a cos fajnego, dla chłopców ryby i tatuaże, dla dziewczynek motylki etc. Jeśli ktoś lubi takie "nudne" rozrywki to nie ma w tym nic złego ;) ja jestem typową nudziarą, bo lubię siedzieć w domu, oddawać się robótkom ręcznym, czytać no i kolorować :P

    OdpowiedzUsuń
  42. Ja tam ani razu nie skorzystałam z promocji w Rossmannie i nad tym nie ubolewam, Najpierw zawyżają ceny, żeby potem moc dać -49% i zarobić na tym jeszcze więcej.

    OdpowiedzUsuń
  43. A ja na promocjach zawsze przepadam... ;p Mój portfel płaczę, ale ... zawsze coś ciekawego wyczaje :) Jeśli chodzi o macane produkty to wystarczy poprosić Panią aby wyciągnęła z szafy na dole, wtedy mam przynajmniej większość pewność, że produkt nie był macany :)

    OdpowiedzUsuń
  44. ja mam taką kolorowankę.
    jedną. z kalendarzem od razu.
    i lubię ją wypełniać. zapewne nie tak profesjonalnie, jak te grupy, ale po prostu lubię. zresztą od dawna lubiłam wszystko, co związane z malowaniem. ale z jednym się zgodzę - mają odstresowywać, a ile człowiek się nad tym nadenerwuje... :P
    Kallosa uwielbiam.
    owszem, nakładam go więcej, to fakt, ale zawsze narzekałam na maski w mniejszych opakowaniach, że szybko się kończą. kallos litrowy jest dla mnie idealny.;-)
    woski - mam jeden, mały, wygrałam w konkursie, ale jeszcze go nie "testowałam", bo nie mam do tego przyrządów, że tak to powiem.:P co prawda nie przepadam jakoś bardzo za zapachami w domu (nieanwdzię kadzidełek, rodzice zawsze kopcili tym po mieszkaniu), no chyba, że zapach jest ładny, to why not? ale nie wypowiem się, bo muszę spróbować. ale podobno zapachy są obłędne i długo się utrzymują. ale to już zależy od tego, kto co lubi.:P

    OdpowiedzUsuń
  45. Na świece YC też się raczej nigdy nie skuszę, bo uważam to po prostu za modę, świece lubię, ale w zupełności wystarczają mi takie do 20 czy 30 zł :) woski i owszem lubię bo są tanie, a pachną prześlicznie ! Maski Kallos kocham ! Zawsze mam w domu 2 opakowania - Mam bardzo długie i gęste włosy, a takie dwa litry starczają na jakieś 2-3 miesiące, więc spokojnie wyrabiam się z terminem ich przydatności :) Poza tym są bardzo tanie, a dobre zarówno składami jaki i w działaniu więc czemu nie brać ? Są też wersje mini o pojemności 250 ml :) Promocje w Rossmannie zaliczam, ale celu zrobienia zapasów ulubionych produktów :)

    OdpowiedzUsuń
  46. kolorowanek to ja też zupełnie nie rozumiem :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Nie każdemu musi podobać się to samo.

    OdpowiedzUsuń
  48. W sumie pod wszystkim mogę się podpisać!
    Kolorowanki - oj, na odstresowanie wolę ciepłą kąpiel, w tle płynącą ulubioną muzykę i ja - odcięta od jakichkolwiek myśli i problemów - szkoda tylko, że takich chwil jest niewiele.
    Woski - czemu nie, na jakiś czas zapalić, wypełnić ulubionym zapachem pokój, ale wszytko z głową, i nie muszą być nimi przepełnione po brzegi szafki.
    Kallos i inne pojemne maski - jeśli się sprawdza, jest często używana, to czemu nie :), ale nie robiąc przy tym zapasów złożonych z kilku opakowań.
    Promocje kosmetyków - czemu nie, pod warunkiem, że potrzebuję tych rzeczy - nie chce tworzyć sztucznych zapasów, bo to nie ma sensu, zwłaszcza że termin ich przydatności również mija.

    OdpowiedzUsuń
  49. W stu procentach zgadzam się z wpisem! Co prawda lubię zapach sporej części wosków ale wolę nie wydawać kasy na drogie świece. Co do zakupów w rosku i tych wszystkich promocjach- chciałam kupić sobie coś do kolorowego do ust, mam dwie szminki a chciałam coś innego a tam wszystko pootwierane, zmacane, pokruszone, lepiące i wgl odrażające... maskę kallosa mam jedną już chyba drugi rok- używam na zmianę z innymi kosmetykami bo chcę je zużyć i nie widzę sensu kupować pięciu innych litrowych kallosów tylko dlatego, że weszły na półki sklepowe a dużo blogerek się nimi jara...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  50. Kto by kupował świece za 100 zł? Ja też nigdy tego nie zrozumiem...

    OdpowiedzUsuń
  51. Ja ze świecami i woskami mam spokój bo ostatnio okazało się, że po większości kaszlę jak szalona więc brak świecy to i dla zdrowia dobrze i dla portfela też ulga. Co do Kallosów to chętnie wypróbowałabym, ale napewno nie kupię litrowego baniaka - raczej wybrałabym małe opakowanie.

    OdpowiedzUsuń
  52. Ja akurat lubię woski z YC, ale na świeczkę nie wydałabym 100 zł... Co do masek z Kallosa to mam keratynową już ponad rok jak nie więcej i nadal nie widać dna, a mam włosy poniżej biustu. Ostatnio też przeszedł mi szał na te Rossmanowskie promocje. Kupiłam tylko to co było mi potrzebne lub co chciałam już jakiś czas temu wypróbować. Jak widzę jak kobiety się pchają, otwierają kosmetyki i je odkładają na półkę to aż słabo się robi. Przecież to nie ostatnia promocja a niektóre panie tak się zachowują jakby miało tych kosmetyków zabraknąć.

    OdpowiedzUsuń
  53. YC paliłam nim jeszcze zaczęłam pisać bloga, ale to dopiero pisząc bloga dowiedziałam się jak te woski są rozpowszechnione.

    Co do kosmetyków z promocji to nie do końca się z Tobą zgodzę. Kupuję kosmetyki głównie w rosmanie i czy to na produkcji czy nie nie miałam okazji kupić otwartego, czy macanego w środku produktu. A promocje 40% są świetnym sposobem na zaoszczędzenie. Dla niektórych każdy pieniądz się liczy, więc dla nich jest to idealna okazja na zakupy.

    Masek do włosòw nie używam, więc kallos itp specyfiki mnie nie porywają :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Moim zdaniem to bardziej chodzi o chęć posiadania. Z woskami dopiero zaczynam, ale na razie mam jeden i nie wiem kiedy go wypalę, więc nie mam na razie ochoty wydawać niepotrzebnie pieniędzy na kolejny i kolejny. Całe kolekcje się z tego wszystkiego robią - tak jak pisałaś o kolorowankach czy maskach.

    OdpowiedzUsuń
  55. Ach jak ja Cię dobrze rozumiem :D Nie czaję szału na woski, oczywiście każdy w internecie tak się nimi podniecał, to nakupowałam i ja tyle tego... I szybko sprzedałam, zapachy nie są jakieś porywające, nos się szybko do nich przyzwyczaja, nic nie czuć i tylko kupę kasy na to trzeba wydać... Jakby jeszcze były tańsze to ok ale ceny są teraz kosmiczne, szczególnie świec.
    A kolorowanki to już w ogóle mega głupota.

    OdpowiedzUsuń
  56. jeśli chodzi o woski YC to bardzo lubię, mam 3 zapachy i staram się je wymieniać, ale palę je tylko w okresie jesienno-zimowym, od razu robi się przyjemniej.
    co do promocji, to jestem ich wielką fanką, ponieważ staram się oszczędzać. a to, że kosmetyki są dotykane, próbowane, to i tak jest tak nawet bez promocji.
    kolorowanki dla mnie to chwila wypoczynku, kiedy na przykład nie mam siły żeby pomalować paznokcie, a chcę chwilę porobić coś kreatywnego. dobrze sprawdzają się w natłoku nauki :)
    co do masek do włosów, to też nie rozumiem :)

    OdpowiedzUsuń
  57. Bardzo mądrze i z głową napisane :)
    Mam aż 1 litrową maskę Kallos - kupioną z kimś na spółkę :) używam jako odżywki myjącej do włosów, moje akurat lubią mycie odżywką. Używa się dużo na raz, a i tak nie moge jej zdenkować!
    Wosk YC sobie kupiłam, ale nie po zachwytach na blogach, tylko stacjonarnie, kiedy mogłam pogrzebać i wybrać zapach, który mi się podoba. Używam go raz na jakiś czas, np po odkurzaniu, smażeniu wyjątkowo aromatycznych potraw, oczywiście najpierw wietrzę. Wystarczy mi go pewnie jeszcze na rok :)
    Kolorowanki - kusi mnie, żebu posiedzieć i pokolorować, ale szkoda mi czasu. Więc kiedy nadchodzi taka chwila, to robię bardziej niż zwykle wypasione paznokcie. Zatem nie mam żadnej :D
    Co do promocji - jeśli coś upatrzę przed promocjami, ale uważam, że jest za drogie - pójdę i kupię (jeśli nie jest zmacane), ale np tym razem mam wszystko to co potrzebne, więc odpuściłam.

    OdpowiedzUsuń
  58. Kallosow mam calkiem sporo :-) ale uzywam z "glowa" także nie obawiam sie przeciążenia. Sa bardzo wydajne i świetnie nadaja się do tuningiwania :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz - w wolnej chwili na pewno Cię odwiedzę.