Prawo jazdy 2013 Kraków szkoła kierowców Elita moje sugestie uwagi moje spostrzeżenia

W wakacje informowałam że postanowiłam się zapisać na prawo jazdy. Z tym zamiarem zbierałam się już od dawien dawna ale jakoś mi nie było po drodze. Obiecywałam sobie co rok że się zapiszę jednak nigdy to nie nastąpiło. W końcu mój mąż mnie zapisał i nie było już odwrotu :)

Polecam tę książkę wiem że w innych ośrodkach dają różne i wiele dziewczyn z którymi rozmawiałam w ośrodku oblewało z innych książek niektórzy to nawet płytki nie dostali 


Dlaczego własnie elita wybór był prosty po pierwsze nauka jazdy z długim stażem a po drugie blisko bo siedziba mieści się na 29 listopada tam też stoją samochody oraz wykłady odbywają się koło akademii rolniczej w domu studenta czy jakoś tak :) wiec też nie daleko wszystko w jednym miejscu.
I oczywiście plac manewrowy koło cmentarza Rakowickiego.


Ale czy firma z długoletnim stażem gwarantuje sukces? niestety nie o czym mogłam się sama przekonać 


Zacznijmy od początku:
Biuro: przesympatyczna Pani Ania jeśli macie jakieś pytania chętnie odpowie na nie. Więc nie bójcie się pytać jeśli tylko zna odpowiedz to odpowie :(
Wykłady: prowadzone są przez Pana Andrzeja ten człowiek jest spoko i mega konkretny i rzeczowy. Można wiele się nauczyć w przystępnym i bardzo zrozumiałym języku. Nawet potrafi tym mniej zdolnym poświęcić więcej czasu aby ich nauczyć 
Materiały pomocnicze: książka i płytka ze zdjęcia. Niestety moja płytka się zawieszała i nie zapamiętywała pytań trudnych Korzystałam również z programu ściągniętego z internetu.
Egzamin wewnętrzny: czyli trzeba rozwiązać egzamin przy wykładowcy; mega proste wystarczy przejrzeć płytkę choć i tak się zdarzały osoby że tego nie przeszły no cóż bez komentarza :)
Jazda: Jak do wcześniejszych elementów nie miałam żadnych
zastrzeżeń tu pojawił się mega problem który bardzo mnie wkurzył!
Nauczycieli jest 3. Na początku został mi przydzielony P Tomasz na 4 godziny jednak jego brak zaangażowania w naukę był zerowy mało profesjonalny więc zmieniłam  Potem P Norbert Hubert czy jak mu tam było. Nie pamiętam imienia. Z tym Panem przejeździłam 26 godzin czyli resztę jednak chyba minął się on z powołaniem bo na nauczyciela to on się kompletnie nie nadaje ale efekty wyszły dopiero na końcu.
Moje zastrzeżenia 
-brak profesjonalizmu rozmowy toczyły się na tematy nie związane w sumie z nauką i uważajcie bo jeśli mówi coś o sobie nie do końca jest to prawda.
-w sumie podczas jazdy mało się dowiedziałam o samej jeździe bo wychodził z założenia że powinnam wszystko wiedzieć po wykładach i cały czas powtarzał że nic nas nie uczą na nich skoro nie wiemy tego czy tamtego 
- nie uczy samodzielności na drodze i ja do dzisiaj nie wiem po co ma się napisane L na samochodzie skoro trzeba wszędzie szybko szybko jechać bo ktoś na nas trąbi no do jasnej cholery dopiero się przecież uczę. Masakra z każdego wyjazdu to on decydował kiedy wyjeżdżamy ja nie wiem po co tam byłam
-nie uznawał hamulca ręcznego on jest dla gejów mawiał. tak lepiej w kogoś uderzyć będzie wesoło 
-żaden z nauczycieli nie uczy stania na światłach na zaciągniętym ręcznym i bieg na luz. Tylko przez te 30 godzin na każdych światłach stoi się na sprzęgle super nauka. Tylko jak ktoś nie ma nikogo co by mu coś podpowiedział to całe życie będzie na tym sprzęgle stał. A jak wiadomo ono się zużywa 
- opowiadał mi niesamowite historie jacy to teraz nauczyciele jazdy są biedni bo jest mało chętnych i jak niewiele zarabiają. I w sumie dążą oni do tego żeby nie nauczyć dobrze żeby osoby przyszły na dodatkowe zajęcia a każda następna godzina 40 zł
-nie słucha kursanta bo mimo tego iż mówiłam żeby mnie nauczył parkować my ciągle jeździliśmy po łuku który opanowałam idealnie 
-nigdy mnie nie wziął na podgórze (a zdawałam w hucie )no bo po co jak lepiej powiedzieć że nie zdążyliśmy i 30 godzin na Kraków to jest bardzo mało. Tyle godzin to w Tarnowie się sprawdza 
- jeśli mu powiecie że umiecie jeździć jak przychodzicie na kurs lub że już zmieniłyście kursanta zostaniecie zaszufladkowani i będzie wam to długo wypominał 
-nauczyciel przezorny aż za nadto. Jedziecie sobie spokojnie aż nagle szarpnie Wam za kierownicę bo mu się wydawało że ten samochód z boku chciał w nas wjechać a my byliśmy za blisko 

Jak mi się coś przypomni to dopisze ale żałuję że go nie zmieniłam na innego nauczyciela bo to była jakaś porażka. Jednak otrzeźwienie przyszło na końcu gdy siadłam za kierownicą samochodu egzaminacyjnego i stwierdziłam że nie umiem jeździć. Tak jakby mnie zaczarował tak to teraz wspominam masakra.

Egzamin teoretyczny państwowy: Rzeczywiście nie ma wiele chętnych bo do egzaminu można podejść z dnia na dzień.
Teorię zdałam za pierwszym razem i w sumie pytania jakie otrzymałam albo były z życia jak się zachować na drodze albo były w materiałach które otrzymałam do nauki. Nie było to skomplikowane w moich pytaniach nie padło żadne pytanie typu kto pierwszy jedzie ABCD. Nie miałam takich więc tu kwestia kto co wylosuje.

Egzamin państwowy: Pierwsza moja próba jak wspomniałam wyżej to porażka szkoda gadać i komentować to wtedy przyszło otrzeźwienie że ja umiem poruszać się autem ale nic poza tym  Moja teoria nijak się miała do praktyki :(

Zapisałam się na 10 godzin do innego nauczyciela w elicie nie chciało mis się już szukać innej firmy. Pan Darek ten to mi dopiero pokazał szkołę jazdy i żałuje że od razu nie trafiłam na niego ale nie jesteśmy w stanie przewidzieć co nastąpi . Pan ten jest konkretny i na początku jeździ się z nim strasznie bo wszystko co mówił to wyglądało jakby na nas krzyczał. Po pierwszych dwóch godzinach o mało się nie rozpłakałam taki był oschły. Ale nie opowiada nic o sobie o głupotach tylko na każdym zakręcie na każdym błędzie tłumaczy co i jak i jak należy to zrobić. Taki nauczyciel z prawdziwego zdarzenia. Może dla niektórych wydawać się nie miły bo wiem ze wiele osób rezygnuje z jady z nim ale myślę że warto wytrwać bynajmniej nauczy. Po tych 10 godzinach nauczyłam się jeździć tak jak powinnam.

Jednak moje drugie podejście zakończyło się negatywem z mojej winy źle wykonałam manewr ale człowiek jest tak zestresowany że myślenie włącza się po fakcie.
Moje trzecie podejście zakończyło się zdaniem i otrzymaniem prawka. A co się działo na egzaminie raczej Wam nie opowiem bo jeszcze by mi je cofnęli :) opłaci się iść na egzamin z samego rana ja poszłam na 8:00. Pan smacznie spał ale Ci.....



Podsumowanie:
Jak widzicie miałam niesamowitego niefarta bo przez to tylko straciłam kupę kasy. A mogło być całkiem inaczej. Ale z tego co słyszałam wiele osób jest zadowolonych z jazdy z Tym Panem. 
No cóż ja nie jestem szkoda że to tak późno przyszło. Wywnioskowałam że pan to raczej chciał się ze mną na kawę umówić niż nauczyć mnie jeździć. Na końcu usłyszałam tekst " Z Panią to mi się najlepiej jeździło i rozmawiało zapraszam na kolejne 10 godzin "

Co do samego egzaminu praktycznego powszechnie krąży teoria że to czy zdasz zależy od egzaminatora. Czy to jest prawda 
ciężko powiedzieć odpowiedziałbym i tak i nie. 
Jeśli ktoś umie jeździć to raczej nic go nie zaskoczy i zda.
Z opowieści ludzi których spotkałam wywnioskowałam że liczy się też fart bo np; dziewczyna opowiadała ze egzaminator przymknął
oko na jej błędy i zdała. Jeden z nich nie wyjechał przez cały dzień w z nikim z placu. rzadko się zdarza żeby ktoś zdał za pierwszym razem wiec może coś z tej teorii jest prawdą.



W tym poście napisałam swoje spostrzeżenia i to co mi się przytrafiło. Proszę się nie utożsamiać z tym bo u Ciebie może być całkiem inna sytuacji i będziesz zadowolona 
Ja nie byłam zadowolona raczej zła żeby nie powiedzieć brzydko ...

Jak dla mnie ten okres końcowy to dni wyrwane z kalendarza bo człowiek tylko się stresuje po co żeby okazało się ze prawo jazdy teraz dają tylko na 15 lat ?

Jeśli macie pytania piszcie chętnie odpowiem. 
Jeśli macie jakieś doświadczenia napiszcie w komentarzu chętnie przeczytam :)


27 komentarzy:

  1. Stanie na światłach z zaciągniętym ręcznym hamulcem? Pierwsze słyszę! Owszem, wrzucić się powinno luz dla zdrowia sprzęgła, ale hamulec tylko i wyłącznie ten pod nogą. Po co ręczny?

    I powiem Ci, że sama uczyłam się u kobiety (w Zielonej Górze) i mój Luby mi od początku powtarzał, że mój wybór był błędem, bo słabo mnie uczy. No i miał rację. Zdałam za trzecim razem, parkować nauczył mnie Luby - poza tym jak już mi się udało zdać (też jakbym to na forum opisała mogliby mi cofnąć prawko hehe - egzaminator też człowiek jak się okazuje ;-) to Luby od razu zaczął mnie "dręczyć" i wybijać mi z głowy pewne nawyki. Naprawdę nauczyłam się jeździć dopiero jak odebrałam prawko i taka jest prawda. Mam je całe 4 miesiące i tak jak z instruktorką zaczęłam się bać jeździć pod koniec kursu, tak po "kursie" z Lubym szybko strach mi minął. To chyba też o czymś świadczy. Na początku bardzo instruktorki broniłam, ale z każdą godziną mniej, bo odnosiłam wrażenie, że w pewnym momencie przestała mnie uczyć a tylko "wyjeżdżała" ze mną godziny.
    Instruktorzy słabo słuchają kursantów na to wychodzi i to jest ich błąd :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chodziło mi o stanie na ręcznym pod górkę nie zawsze jest równo i prosto
      już nie raz mi się zdarzyło że bym wjechała komuś w przód bo tym co się bardzo spieszy to stają pod samą dupą auta

      niestety skoro ręczny jest dla gejów jak to twierdził mój nauczyciel to dopiero mąż mnie uczy jak powinno się jeździć

      Usuń
    2. A tu racja, ręczny potrzebny dopóki się nie nauczy szybko ruszać, a chyba rzadko komu się to udaje podczas nauki :-/ dobrze, że nad kogoś kto Cię uczy, Ty masz, ja mam a przecież nie każdy ma takiego kolejnego nauczyciela...

      Usuń
    3. dokładnie :) ale nauczyciele mają to głęboko gdzieś

      Usuń
  2. ja też zdałam za trzecim razem :)
    Mnie nawet dobrze nauczyli jeździć (oczywiście uczyłam się gdzie indziej niż Ty :)), miałam 2 instruktorów "na zmianę", gdy jeden nie mógł to drugi ze mną jeździł - dobry patent, bo każdy mi coś innego w dobry sposób wytłumaczył :)
    Mój pierwszy egzamin: egzaminator - facet, który ewidentnie uważał, że kobiety jeździć nie umieją; pamiętam jeszcze jak zadzwoniłam z płaczem do mamy :) bo nie dość, że pierwszy egzamin to jeszcze na takiego chama trafiłam; chyba po prostu nerwy mi odeszły;
    Drugi egzamin: przemiła egzaminatorka - nie zdałam, bo "chciałam" wymusić pierwszeństwo - jechała "nauka jazdy" z kierunkiem, jednak tak na prawdę nie skręcała tylko pojechała prosto i przecięła mi drogę - pani egzaminator niemal płakała, że mi się nie udało, bo jechaliśmy już do ośrodka :(
    Trzeci egzamin (18.09.2012) - zdany - przemiły pan - powitał mnie uśmiechem, otworzył maskę; nic zbędnego nie mówił, wypowiadał komendy spokojnym tonem, nie stresował; egzamin upłynął spokojnie, wydawało mi się, że jeżdżę góra 15 min, okazało się później, że 40 :)
    Jaka ja byłam szczęśliwa, że zdałam :)

    Teraz mogę tylko powiedzieć - nauczyć jeździć to się można po zdanym prawku, gdy masz tą świadomość, że nikt obok Ciebie nie siedzi, nikt za Ciebie na zahamuje itp.
    Na początku trochę się bałam jeździć sama i przez 2-3 miesiące jeździłam tylko do pobliskiego miasteczka - bez świateł, rond ;)
    Teraz bez obaw jeżdżę po większych miastach, rondach, skrzyżowaniach, parkuję na wąskich miejscach :)
    Na razie na swoim koncie nie mam ani żadnej kontroli policyjnej, ani mandaciku :)
    oby tak dalej :D
    Ale się rozpisałam :D ale chociaż prawko zdałam ponad rok temu, pamiętam ten stres i wszystkie egzaminy, a najbardziej pierwszy - chociaż był najkrótszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak uważam że zdanie egzaminu to nic z późniejszą rzeczywistością
      prawko mam od 25 września i tak jak ty na razie jeżdżę poza miastem żeby się nauczyć reagować żeby się nauczyć samodzielności

      Usuń
  3. Ja właśnie jestem w trakcie :) Zobaczymy jak to będzie :P Mnie też mąż zmusił hiihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powodzenia
      no tak ktoś musiał podjąć wkońcu decyzję jak same nie umiemy :)

      Usuń
  4. Przede wszystkim gratuluje zdania prawka :) Niestety ja też miałam przeboje w trakcie kursu, a w zasadzie po nim. Jeździłam z babka, która na początku była super, chwaliła mnie itd. że mi co raz lepiej idzie i nagle na końcowych jazdach zmieniła zdanie i co chwilę wytykała mi jakieś błędy i wmawiała, że jeżdżę źle, hamowała mi nagle itd i namawiała na wykupienie kolejnych jazd, bo na pewno nie zdam, a wiedziałam, że robię wszystko jak trzeba, ale psychicznie mi to dało w kość i przed samym końcem jazd zrezygnowałam. Wróciłam po kilku miesiącach, wykupiłam kilka godzin jazd z innym instruktorem i okazało się, że nie jeżdżę tak źle - zdałam za pierwszym razem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje
      no widzisz to zależy wszystko od tego z kim się jeździ
      to ja myślałam że to ja tylko wydziwiam i marudzę
      nauczyciele odwalają byle jak robotę a potem dziwić się że są wypadki kolizje

      Usuń
  5. Oj pamiętam swój egzamin... I ten stres... Nie chciałabym jeszcze raz tego przechodzić.... stres niezapomniany... Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję zdania :) Nie ważne za którym razem;)
    Mieszkam w małym mieście i ośrodków miała do wyboru mnóstwo. Wybrałam ten najbliżej domu ;) I okazało się, że chyba dobrze wybrałam.
    W wybranym przeze mnie ośrodku były wielu Instruktorów, bodajże 7, w tym 2 kobiety. Jeździłam niemal z każdym, ale że mogliśmy wybrać z kim chcemy to wybrałam sobie P. Tomka, z którym jeździło mi się najlepiej - potrafił nauczyć bez krzyku czy nerwów, miał anielską cierpliwość ;)
    Po swoim mieście jeździliśmy tylko kilka godzin z tych 30, a resztę w Sieradzu, bo tam miałam mieć egzamin. najgorsze jest to, że odchodził czas dojazdu, gdzie droga w sumie prosta i nie jakaś trudna.
    Za pierwszym razem nie zdałam z winy...maski ;) Nie mogłam jej podnieść i mocowałam się z nią ponad 5min. To był dla mnie koszmar - tak mnie to zestresowało i rozstroiło, że nie zaliczyłam łuku. Ale za drugim razem zdałam :D Pan egzaminator był spoko, choć mógł mnie uznać za lekko stukniętą ;) Kiedy mówił: "na następnym skrzyżowaniu proszę skręcić w lewo", ja pod nosem powtarzałam po nim, aż skręciłam hehe ;D
    A kiedy zdałam to nie wierzyłam że się udało :) Pan egzaminator miał taką dziwna minę jakbym oblała ;)
    I ciężko mi już uwierzyć, że prawko mam prawie 4 lata (minie w połowie listopada)

    Ale fakt, różnie to z tymi ośrodkami jest. Ja np. wzięłam mało dodatkowych godzin. Przed drugim egzaminem wybrałam 2godz w Sieradzu w innym ośrodku, a u siebie wybrałam też 2godz.
    Wiadomo ludzie różni i niektórzy nie nadaja się na nauczycieli, nawet jako instruktorzy

    OdpowiedzUsuń
  7. dziękuje serdecznie
    co prawda dla mnie plac manewrowy to najprostsza rzecz ale wiem że dziewczyny opowiadały że nawet im instruktor nie powiedział ze w samochodzie egzaminacyjnym inaczej się wbija bieg wsteczny niż w nauce jazdy i na tym oblewały
    Mi instruktor jakiś schemat wymyślał w pokonywaniu łuku które mi wogule nie szedł
    w końcu sobie sama wymyśliłam jak zrobić łuk bezbłędnie po prostu trzeba troszkę niżej obniżyć lusterko prawe aby mieć kontakt z linią ja tak robiłam i zawsze moje lusterko było tak ustawione że było idealne do łuku i do jazdy też się nadawała bo jak wiadomo lusterko raz tylko można sobie ustawić

    Na różnych ludzi się trafia no niestety

    OdpowiedzUsuń
  8. To był dla mnie najgorszy okres w życiu, więc wolę o tym nie wspominać ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja pracowałam 2 lata w biurze kierowców :) Również siedziałam w biurze i zapisywałam kandydatów na prawo jazdy. Uczyłam również rozwiązywać testy na komputerze ze znajomością oczywiście przepisów ruchu drogowego. Trafiałam na różnych "uczniów", ale źle nie było :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gosiu, za bardzo Ci nie pomogę, bo ja robiłam prawko 18 lat temu, Boże jak to zleciało,mój nauczyciel-starszy Pan stwierdził wtedy, że jeżdżę jak mężczyzna-hmm, zostawiam bez kom. Wiem, że są różne szkoły i różni nauczyciele, moje znajome też często zmieniały "Panów". najważniejsze, że zdałaś i masz, tego Ci już nikt nie zabierze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak teraz prawko jest ważne tylko 15 lat więc kto wie czy mi nie zabiorą po tym czasie :)

      Usuń
  11. reczny dla gejow?! no pieknie.... :P

    OdpowiedzUsuń
  12. jak ja się cieszę, że zdawałam prawo jazdy jeszcze na starych zasadach i mam je bezterminowo :D ja chodziłam do "szkoły" AutoTop na Dunin-Wąsowicza (wykłady były w V LO) w Krakowie:P

    OdpowiedzUsuń
  13. ja zdałam dopiero za 4 razem na starych zasadach, matko to już prawie 5 lat temu było - jak ten czas szybko leci:))

    OdpowiedzUsuń
  14. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz - w wolnej chwili na pewno Cię odwiedzę.