Przyznam szczerze, że okładka i sam opis zachęcił mnie do przeczytania tej książki. Chciałam ją mieć i tak też się stało. Akurat przed Świętami wyłączyli internet, a ja miałam chwilę czasu na przeczytanie. Spodziewałam się niesamowitych zwrotów akcji i sytuacji bez wyjścia, a otrzymałam prostą, mało skomplikowaną powieść obyczajową, która porusza w bardzo okrojony sposób problemy współczesnego świata.
Powieść autorki bestsellera Sekretny język kwiatów o miłości młodzieńczej, trudnych wyborach, nadziei wbrew wszelkim przeciwnościom losu. Vanessa Diffenbaugh łączy wspaniałą prozę z trudnymi tematami wczesnego macierzyństwa, tworząc sugestywną opowieść o rodzinie.
Główną bohaterkę Letty Espinosa poznajemy w momencie, gdy zostaje pozostawiona przed faktem dokonanym i nagle po 15 latach musi zająć się własnymi dziećmi, które są dla niej zupełnie obce. Jest to niezwykle trudne zadanie, bo zarówno córka jak i syn nie znają swojej mamy, choć przez tyle lat mieszkała z nimi pod jednym dachem.
Letty była dobrze zapowiadającą się uczennicą i jej profesor dostrzegł w niej olbrzymi talent. Niestety kobieta w młodym wieku zachodzi w ciążę ze szkolnym kolegą. To wydarzenie zmienia jej życie. Z pomocą przychodzi matka Maria Elena, która postanawia zająć się dzieckiem. Na Letty ciąży obowiązek utrzymania rodziny i dlatego, aby związać koniec z końcem zatrudnia się w 3 miejscach. Bez wykształcenia może liczyć tylko na pracę kelnerki w miejscowych restauracjach. Pracuje, imprezuje i zachodzi w kolejną ciąże z nie wiadomo z kim. Luna również trafia pod skrzydła babci, która traktuje dzieci, jak swoje. Wyczerpująca praca sprawia, że Letty nie ma czasu dla dzieci i nie potrafi zbudować z nimi żadnych więzi.
Pewnego dnia Maria Elena wyjeżdża do Meksyku, aby opiekować się mężem. Pozostawiając Lunę i Aleksa pod opieką Letty, która wpada w panikę i ucieka, aby odnaleźć swoją matkę i nakłonić ją do powrotu. Dzieci w tym czasie pozostają zupełnie same. Sytuacja ta powoduje, że Aleks nawiązuje bliższą relację z koleżanką z klasy, która już od dawna mu się podoba. Prowadzi długie rozmowy z Yesenią i, podobnie jak ona, zaczyna się interesować swoją przeszłością oraz ojcem. Ojcem, którego nigdy nie poznał, który mieszka stosunkowo blisko chłopca, ale, o czym Aleks nie wie, nie ma pojęcia o jego istnieniu.
Po powrocie główna bohaterka musi stawić czoła wyzwaniom jakie przygotował dla niej los i zrobić wszystko, aby dzieci były szczęśliwe. Nie jest to łatwe zadanie, bo jako matka zawiodła na całej linii. Jak poradzi sobie z opieką nad dziećmi? Czy dojdzie do kolejnej tragedii? Tego dowiecie się czytając książkę :)
Nie prosiliśmy o skrzydła porusza szereg ważnych tematów:
- ciężkie życie meksykańskich emigrantów, którzy w każdej chwili mogą zostać deportowani
- pokazuje nam, jak ciężko jest pogodzić macierzyństwo z codziennymi zadaniami, z pracą zawodową.
- dowiadujemy się wielu ciekawych faktów o ptakach i ich piórach.
Łatwo wsiąknąć w fabułę książki, bo ile jest takich momentów kiedy sami mamy ochotę uciec, albo marzymy o tym, żeby ktoś przyszedł i pomógł nam to wszystko ogarnąć, czujemy się bezradni i pogubieni. Książki co chwilę zaskakuje i możemy z niej wyczytać bardzo dużo o sobie, o swoich lękach. Mnie przynajmniej bardzo dała do myślenia i przeczytałam ją w dwa wieczory.
Faktycznie, tytuł intrygujący - zwykle recenzje książek zostawiam na koniec czytania tego, co piszecie; tym razem przyszłam od razu :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam :D
OdpowiedzUsuńto nie moj klimat
OdpowiedzUsuńdosyć ciekawa propozycja
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuń