Pamiętam, gdy byłam nastolatką i używała dezodorantów z Rexony. Na samą myśl ciarki mnie przechodzą. Białe, tłuste ślady na ubraniach. Aby usunąć taki osad z materiału należało by prać je wysokiej temperaturze. Niestety większość delikatnych ubrań mogłaby tego nie wytrzymać. Rozwiązanie jedno, albo zmienić dezodorant albo wymieniać częściej bluzki. W dzisiejszym wpisie przedstawię Wam dwa dezodoranty, które po kilku użyciach trafiły do kosza, a tym samym otrzymały tytuł bubla roku. Dlaczego pewnie się już domyślacie :D Wybrałam wariant ze zmianą dezodorantu, ponieważ taniej wychodzi.
Producent ładnie opisuje swój produkt "PERFECTA DEOBALL to innowacyjny antyperspirant w oryginalnym sztyfcie prosto z Japonii! 24h intensywnej ochrony przed nieprzyjemnym zapachem, pełny komfort i pielęgnacja skóry" Opakowanie też jest innowacyjne, bo przypomina swoim wyglądem słynne balsamy do ust Eos. Na początku również myślałam, że jest to coś do ust. Niestety ładnie wizualnie opakowanie nic nie da, jeśli działanie będzie kiepski, a tak jest w tym przypadku.
Moja opinia:
● Opakowanie ciekawe, ciężkie w formie kuli. Przypomina eos ( deoball jest trochę większy), którym moje dziecko często smaruje sobie usta, bo ma fajny kształt. W obawie przed pomyłką musiałam schowałam te dezodorant wysoko w szufladzie, aby córka czasem ich nie użyła. Nie będę miała okazji przekonać się czy opakowanie jest praktyczne, bo wyrzuciłam oba do kosza, ale domyślam się, że przy końcu może być problem z wydobyciem.
● Konsystencja coś jak biała, sucha, pudrowa wazelina która po nałożeniu pod wpływem ciepła topi się i staje się bezbarwna. Nie wiem czy też tak macie, ale ja gdy chcę skrócić czas schnięcia jakiegoś dezodorantu rozsmarowuję go dłonią. W tym przypadku też postanowiłam rozetrzeć produkt, aby pachy były pokryte równomiernie. Niestety zmycie preparatu z doni nie jest takie proste i zimna woda z mydłem nie daje sobie rady. To dało mi do myślenia, bo skoro piorę bluzki w niskich temperaturach, to może być problem z usunięciem pozostałości. Wcale się nie pomyliłam, bo deoball zostawia białe ślady na czarnych ubraniach i przy częstym noszeniu przywiera do materiału, jak taka tłusta plama.
● Zapach hmmm.. Ja tu nic nie czuje fajnego. Może faktycznie po otwarciu coś tam pachnie cytrusami, niby kwiatkami, ale po nałożeniu nic specjalnego. Najgorsze, że po 2-3 h zaczynam się pocić i czuję dziwny zapach.
● Antyperspirant nie szczypie nawet gdy nałożymy go na skórę po depilacji.
● Cena z kosmosu około 30zł. Dostępna w 3 wariantach: Floral Soap - niebieski, Citrus Sorbet - żółty, Bloom Rose - różowy
Podsumowując jestem na NIE. Zdecydowanie cena nijak się ma do jakości. Znam dużo lepsze, tańsze antyperspiranty, Do niedawna stosowałam Nivea,a le skóra przyzwyczaiła się i przestał działać, Teraz zakochałam się w Fa. Niska, cena i rewelacyjna ochrona przed przykrym zapachem.
Znacie Deoball?
Kosmetyk wygląda ładne, aczkolwiek nie kupiłabym go przez wzgląd na cenę... Ogólnie to polecam kupić taką specjalną sól z kulce - ona sprawia, że na prawdę się nie pocisz ;)
OdpowiedzUsuńyollowe.blogspot.com
Pierwszy raz widzę takiego cudaka...
OdpowiedzUsuńŁadne i to bardzo! ale aplikacja zupełnie nie dla mnie .... :)
OdpowiedzUsuńtragiczne są te kulki, ciężko się aplikuje a jak już się uda to na darmo, bo nic nie chronią...
OdpowiedzUsuńja przez zawartość aluminium zapewne bym go nie wypróbowała a niestety jestem w grupie zwiększonego ryzyka dlatego staram się unikać takich antyperspirantów :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale nie zachęca.
OdpowiedzUsuńno niestety, u mnie też się nie sprawdziły przez brudzenie ubrań :-/
OdpowiedzUsuńA u mnie Rexona spisuje się bardzo dobrze, nic innego tak fajnie nie działa :D
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie ale chyba nie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńJa nie znam ;)
OdpowiedzUsuń