Japońskie kosmetyki staja się coraz bardziej popularne w Polsce. Nie wiem jeszcze na czym polega ich fenomen, ale jeśli się nie mylę, miałam kiedyś czarną maskę na nos i była bardzo dobra. Właśnie sobie przypomniałam, że muszę ją ponownie kupić, bo fajnie oczyszczała skórę na nosie i twarzy. Nie radziła sobie z wszystkimi zaskórnikami, ale systematycznie stosowana robiła cuda. Ciekawa jestem szamponów i kusi mnie, aby jakiś zakupić. Na razie jednak moje zachciewajki odkładam na dalszy plan, a dziś zapraszam na recenzję wodoodpornych tuszy do rzęs.
SHISEIDO MAJORCA LASH ENAMEL GLAMOUR VOLUME. Mascara wydłuża i pogrubia, dociera do każdej rzęsy w wyraźny sposób ją wydłuża i pokrywa tuszem. Po użyciu uzyskujemy efekt sztucznych rzęs. Specjalna formuła z polimerów i włókien roślinnych sprawia, że rzęsy stają się pogrubione i przyciągając wzrok. Mascara odżywia rzęsy, sprawia że stają się zdrowsze i pełne blasku.
Moje prawe oko tusz Lash Expander - Lewe oko Lash Enamel |
SHISEIDO MAJORCA LASH EXPANDER EDGE MEISTER
Tusz wydłużający rzęsy luksusowej japońskiej firmy Shiseido. Precyzyjny, każda rzęsa nawet krótka będzie złapana, oddzielona i wydłużona. Podwójny grzebień daje efekt zaskakująca długich i pięknych rzęs. Po użyciu uzyskujemy efekt sztucznych rzęs. Mascara odżywia rzęsy, sprawia że stają się zdrowsze i pełne blasku. Tusz jest bardzo trwały, nie kruszy się, wodoodporny.
Jeśli przyjrzymy się opakowaniu ochronnemu w które został zapakowany tusz Lash Expander dojrzymy pewną część ciała :D najlepiej widać to na pierwszym zdjęciu, gdzie plastik jest pokazany w całości. Swoją drogą nie spotkałam się jeszcze z takim blistrem. Producent wykonał otworki na place, aby w prosty sposób można było wyciągnąć maskarę.
Recenzja tuszy będzie jedna, ponieważ oprócz opakowania i troszkę innej szczoteczki, niewiele się różnią.
Moja opinia:
● Oba tusze wizualnie prezentują się bardzo ładnie i niewątpliwie ich wygląd jest oryginalny, choć na pierwszy rzut oka wyglądają strasznie tandetnie. Kształt opakowania przypomina mi troszkę błyszczyk Dior Maximer w którym zakochałam się od pierwszego zobaczenia i planuje go mieć. ● Pierwszy kontakt z japońskimi tuszami nie należał do przyjemnych. Gdybyście widzieli moje przerażenie po wyjęciu owłosionej, dziwnie pachnącej łopaty. Szczoteczka, a raczej grzebień nie ma nic wspólnego z tym do czego przyzwyczaił nas rynek Polski.
● Niestety nie przemyślałam sprawy i postanowiłam wypróbować te dziwolągi późnym wieczorem, gdy domownicy słodko już spali. Pomalowałam jedno oko jednym tuszem, drugie drugim i to co otrzymałam sprawiło, że dostałam chwilowego wytrzeszczu. Rzęsy były nieestetycznie posklejane, niektóre mikrowłókna wpadły mi do oka, a próba wyczesania i naprawienia sytuacji nie powiodła się. Całe to nieudolne malowanie był początkiem tego, co nastąpiło potem. Oba tusze są wodoodporne o czym wiedziałam, ale nie przewidziałam, że będzie, aż tak ciężko je zmyć. W tamtym momencie nie posiadałam żadnego płynu dwufazowego, dlatego moje zadanie było jeszcze bardziej utrudnione. Po pewnym czasie udało się opanować sytuację, choć rano obudziłam się z kilkoma kłaczkami i podrażnieniem.
● Tusze są rzeczywiście wodoodporne i zmycie ich wcale nie jest takie proste. Nie straszna im woda i kiepskie warunki atmosferyczne, dlatego idealnie sprawdzą się w ekstremalnych warunkach.
● Kolejne próby opanowania trudnej sztuki malowania grzebyczkiem o króciutkich igiełkach były dużo lepsze. Niestety na początku konsystencja tuszy, jest wodnista i mokra, co strasznie utrudnia malowanie. Na szczęście posiadam szczoteczkę po innym tuszu i rozczesanie pierwszej warstwy, ułatwia nakładanie kolejnej. Bez rozczesania, efekt był okropny. Schnięcie też pozostawia wiele do życzenia i na pewnie nie są to mascary, dla osób niecierpliwych i żyjących w biegu. W miarę częstego używania konsystencja robi się idealna i dużo lepiej się nim pracuje. W internecie krążą opinie, że im starszy, tym lepszy i niektórzy używają jeden egzemplarz około 1,5 roku i nic się z nim nie dzieje.
● Można nimi uzyskać efekt sztucznych, wielgaśnych rzęs, ale to wyższa szkołą jazdy i koniecznie trzeba opanować używanie szczoteczki do perfekcji. Efekt zależy od techniki, umiejętności i tego jakie mamy rzęsy. Czasami włókna układają się super na rzęsach, a czasami nie widzę większej różnicy.
● Obie mascary posiadają na łopatkach kłaki. Widać to na fotkach, który tusz ma ich najwięcej. Niestety w trakcie dnia pojedyncze kłaczki lądują w moim oku, co przy noszeniu soczewek kontaktowych nie jest komfortowe i przyjemne.
● Zanim zaczniemy używać polecam zaznajomić się z Japońskimi filmikami na YT.
● Cena jednego tuszu waha się w granicach 100 zł, a nawet więcej, bo niektórzy wysyłają bezpośrednio z Japonii.
● Niestety nie przemyślałam sprawy i postanowiłam wypróbować te dziwolągi późnym wieczorem, gdy domownicy słodko już spali. Pomalowałam jedno oko jednym tuszem, drugie drugim i to co otrzymałam sprawiło, że dostałam chwilowego wytrzeszczu. Rzęsy były nieestetycznie posklejane, niektóre mikrowłókna wpadły mi do oka, a próba wyczesania i naprawienia sytuacji nie powiodła się. Całe to nieudolne malowanie był początkiem tego, co nastąpiło potem. Oba tusze są wodoodporne o czym wiedziałam, ale nie przewidziałam, że będzie, aż tak ciężko je zmyć. W tamtym momencie nie posiadałam żadnego płynu dwufazowego, dlatego moje zadanie było jeszcze bardziej utrudnione. Po pewnym czasie udało się opanować sytuację, choć rano obudziłam się z kilkoma kłaczkami i podrażnieniem.
● Tusze są rzeczywiście wodoodporne i zmycie ich wcale nie jest takie proste. Nie straszna im woda i kiepskie warunki atmosferyczne, dlatego idealnie sprawdzą się w ekstremalnych warunkach.
● Kolejne próby opanowania trudnej sztuki malowania grzebyczkiem o króciutkich igiełkach były dużo lepsze. Niestety na początku konsystencja tuszy, jest wodnista i mokra, co strasznie utrudnia malowanie. Na szczęście posiadam szczoteczkę po innym tuszu i rozczesanie pierwszej warstwy, ułatwia nakładanie kolejnej. Bez rozczesania, efekt był okropny. Schnięcie też pozostawia wiele do życzenia i na pewnie nie są to mascary, dla osób niecierpliwych i żyjących w biegu. W miarę częstego używania konsystencja robi się idealna i dużo lepiej się nim pracuje. W internecie krążą opinie, że im starszy, tym lepszy i niektórzy używają jeden egzemplarz około 1,5 roku i nic się z nim nie dzieje.
● Można nimi uzyskać efekt sztucznych, wielgaśnych rzęs, ale to wyższa szkołą jazdy i koniecznie trzeba opanować używanie szczoteczki do perfekcji. Efekt zależy od techniki, umiejętności i tego jakie mamy rzęsy. Czasami włókna układają się super na rzęsach, a czasami nie widzę większej różnicy.
● Obie mascary posiadają na łopatkach kłaki. Widać to na fotkach, który tusz ma ich najwięcej. Niestety w trakcie dnia pojedyncze kłaczki lądują w moim oku, co przy noszeniu soczewek kontaktowych nie jest komfortowe i przyjemne.
● Zanim zaczniemy używać polecam zaznajomić się z Japońskimi filmikami na YT.
● Cena jednego tuszu waha się w granicach 100 zł, a nawet więcej, bo niektórzy wysyłają bezpośrednio z Japonii.
Podsumowując: Jeśli ktoś lubi efekt sztucznych, wyrazistych rzęs, dysponuje dużą ilością czasu, to może zaryzykować i zakupić "długowieczny" tusz marki Shiseido. Mi niestety szkoda rzęs i czasu na bawienie się w malowanie, a potem w długie zmywanie.
ładny efekt dają ;) ale z tego co piszesz to chyba szkoda zachodu i więcej w tym zabawy jak efektu.
OdpowiedzUsuńMyślałam o tych tuszach i teraz nie wiem czy je chcę...
OdpowiedzUsuńNie przemawia do mnie ten tusz, bo mam bardzo wrażliwe oczy. Chociaż muszę przyznać, że wygląda oryginalnie. :D
OdpowiedzUsuńManzulog
Jesli chodzi o mnie tooooo musze przyznać ze sztuczne rzesy, efekt sztucznych rzęs... kocham.. lubie swoje oczy w takim wydaniu i lubie duuużo tuszu ( na gornych, dolne sa tylko muśniete) ale nie trawię wodoodpornych tuszy.. to jest moja zmora... ;) nie mniej jednak sztoczeki wymiatają ;P
OdpowiedzUsuńUwielbiam efekt sztucznych rzęs :) ale boję się że przy szkłach kontaktowych kłaczki by lądowały w moim oku :(
OdpowiedzUsuńciekawie wygląda ta szczoteczka:)
OdpowiedzUsuńJuż oczami wyobraźni widzę jak bardzo skleja włoski i robią mi się 3 rzęsy <3 :D
OdpowiedzUsuńMają piękne opakowania :)
OdpowiedzUsuńJakie dziwne szczoteczki :P, fajny efekt, ale to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńEfekt wygląda kusząco, jednak cena nieco odstrasza
OdpowiedzUsuńszczota mi sie podoba :D
OdpowiedzUsuńmyślę, że nie polubiłabym :D
OdpowiedzUsuńChyba nie miałabym do niego cierpliwości :)
OdpowiedzUsuńEfekt ciekawy, opakowania też bardzo ładne.... Ale ja chyba pozostanę wierna wielkim szczotom :P
OdpowiedzUsuńładnie wyglądają ale raczej bym ich nie polubiła :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie przypomina mi rogi od łóżka :D
OdpowiedzUsuńNienawidzę mieć coś obcego w oku, więc u mnie taki kłaczkowaty tusz odpada - wystarczą mi kłaki mojego królika na rzęsach non stop :P
OdpowiedzUsuńdziwna jest ta szczoteczka...
OdpowiedzUsuńDZIWACZNE :)
OdpowiedzUsuńNie jest to coś dla mnie; /
OdpowiedzUsuńOj, ja też wolę szybko działające produkty, a nie taką zabawę... :) Choć efekt bardzo mi się podoba na Twoich oczach. :) Ostatni w drogerii widziałam też tusz z taką szczoteczką, ale nie pamiętam, jakiej firmy - chyba L'Oreal?
OdpowiedzUsuńdość dziwne, ciekawe jakby się sprawdziło u mnie
OdpowiedzUsuńSzczoteczka dość ciekawa, ale jakoś nie przekonuje mnie reszta, wolę zostać przy swoich ulubieńcach :)
OdpowiedzUsuńNie do końca przekonują mnie te szczoteczki :)
OdpowiedzUsuńTo szczoteczka zdecydowanie nie dla mnie... wolę klasyczne propozycje silikonowe.
OdpowiedzUsuńciekawa szczotka, ale pewnie tez miałabym nie lada problem, żeby nią pomalować rzęsy :P
OdpowiedzUsuńJezu przeraziłam się pewnie jak Ty jak zobaczyłam te łopaty na zdjęciach. bałabym się tego użyć i masz rację że chyba najpierw trzeba przejrzeć filmiki instruktażowe. :D Na pewno też nie przekonuje mnie fakt, że są wodoodporne, nie potrzebuję takiego tuszu obecnie. Ale trzeba przyznać, ze opakowania maja wyjątkowe, bardzo mi się podobają, :)
OdpowiedzUsuńNie lubie kosmetyków wodoodpornych, ale te tusze sa super. Czytalam też już wcześniej o nich recenzje i widziałam efekty. Coś pieknego... tylko te ceny...
OdpowiedzUsuńOpakowania są śliczne, ale ta szczoteczka dziwna :)
OdpowiedzUsuńŚzczotka jakaś dziwna. Podejrzewam, że nie umiałabym się nią umalować.
OdpowiedzUsuńOryginalne, ale szczoteczka mnie przeraża. :)
OdpowiedzUsuńKurcze, kurcz... kusi mnie by wypróbować!
OdpowiedzUsuńDla mnie te kłaczki byłyby nie do przełknięcia :P
OdpowiedzUsuń